Brak czacunku matematyków wobec Twórczej ciągłej pracy Boga,
bierze się z tąd, że pisząc np. "Bóg, pisał, ja byłem narzędziem" -
tak naprawdę sądzą, że Bóg zakończył już swoją pracę i go nie ma.
Tj. malarza nie ma już w pracowni, teraz my czeladnicy jesteśmy sami no i..
Jest to trochę pycha, bo oznacza to uważanie się mnogo za Bogów,
( Bóg pisał..ja byłem narzędziem..Panie Mój itd. - ale wiedza: Bóg zbędny. Nakazane moje doskonalenie - apiracja boska.)
Uważają, że PRZEJĘLI ROLĘ BOGA, bo nie ma już pracującego świat matematyczny,
więc musi się stać, że interpretorzy i czeladnicy biorą na siebie funkcję "jedynych posiadaczy kodu świata,
pozostawionego przed Mistrza Malarza, który odszedł" - jako jego właśność oryginalną - postawiony namalunek najtrudniejszy,
biorą za swój, bo mistrz już poszedł - skończył pracę, zmarł (NIE MA BOGA MÓWI MĄDRZALEC W SERCU SWOIM).
SĄ WIĘC WYKONAWCAMI KTÓRZY UWAŻAJĄ SIĘ ZA MISTRZA ZAKŁADU, Który: wnoszą, interesownie, poszedł i się nie pojawi (wynika to z pychy tego, że czeladnik - domalowca - wyobraża się, że już my wystarczy umiejętności - a mądry mistrz wie, że trzeba jeszcze czeladnika dla jego dobra potrzymać (tzw. Dobry Mistrz Cechów Wszelakich - a nie ten brakorubca mistrz fałszywy czeladników puszcza szybko, uczyć ich fałszywie chce (trochę ironizują: rozumienie to ludzkość),
Sądzą, iż są teraz Bogiem, Mistrzem, trzymają Klucz Języka
Nie ma Boga, - ex nihilo (niemożliwość logiczna) powstaje: Z uczących się kodu PRZEDZIERŻGAJĄ się w tych, co głosząc,
że mają jędyne rozumienie języka GŁOSZĄ W SERCACH ŻE SĄ WSPÓŁAUTORAMI TERAZ TEGO CO CZYTAJĄ).
Pomieszanie z poplątniem.
Dlaczego czeladnicy zapominają, że Mistrz wciąż pracuje i uczy a nie tylko PRZEKAZAŁ IM PRACĘ,
CZYM DAŁ IM WOLNOŚĆ NA PRODUKCJĘ (tzw. samodzielny pr. naukowy hehe - to jest humor kasjopean Ark - próbka)
WYZOWIŁ ICH LITENTIA NA PRODUKCJĘ WŁASNĄ CZYLI JUŻ W ZASADZIE...SAMOBOSKĄ.
Oj, strasznie sprytnie załatwił, bo musiał - tego, który był najodporniejszy na niego - załatwił go
ideą, że JEDYNE JEST ROZUMIENIE - i to dzielą pracowici
Oj, ej...
Dużo by można jeszcze.
Miłosierdzie.
I w końcu zrozumiałem co znaczy w trojakim powiedzeniu, bo mi nijak nie pasowało do praktyki i w ogóle alogicznie brzmiało, takie oto, że MATEMATYCY SĄ SMUTNI.
A całość:
TEOLOGIA CZYNI ZŁYM (jasne)
MEDYCYNA CZYNI CHORYM (jasne)
MATEMATYKA SMUTNYM